To był intensywny dzień. Na Park Ogrodzieniec warto przeznaczyć sobie cały dzień. Tym bardziej jeśli mamy w planie zwiedzić zamek. Jednak sam park oferuje mnóstwo atrakcji i wchodząc tam z dzieckiem szybko nie wyjdziecie.

Chłopcy już z daleka zobaczyli dmuchany zamek i był to pierwszy punkt wycieczki. Wracaliśmy do niego parokrotnie. Obawiając się, że spożytkują tam całą swoją energię wyciągałam ich stamtąd niemal siłą. Dopóki byliśmy na terenie rozrywkowym kursowali miedzy zamkiem, karuzelą i ogromnymi ślizgawkami. Karuzela kręci się co pół godziny więc trzeba pilnować czasu. Obsługa także spaceruje po placu i zawiadamia, że za chwilkę będzie można się pokręcić.

W parku miałam przyjemność spotkać się z Magdą. Mijałyśmy się już nieraz na trasie. Potem na naszych stronach www widziałyśmy, że byłyśmy w tym samym miejscu tylko w innych godzinach. Teraz też był to przypadek. Tym bardziej miły.

Chłopcy szaleli, a my mogłyśmy chwilę porozmawiać.

Park jest podzielony na 3 strefy. Park rozrywki, Park Doświadczeń Fizycznych i tor saneczkowy. W ramach biletu combo można jeszcze wejść do Parku Miniatur oraz Domu Legend i Strachów. My na początku korzystaliśmy z pierwszych 3 stref. Po strefie rozrywkowej poszliśmy się edukować. Część urządzeń była nam już znana z Ogrodów Doświadczeń w Krakowie. Chłopcy najbardziej lubią wirujące cylindry i przy nich spędzają najwięcej czasu. Na drugim miejscu są zawsze urządzenia wydające dźwięki. Znajdziemy tu 35 urządzeń objaśniających nam prawa fizyki.

Tor saneczkowy to świetna zabawa. Nie trzeba czekać do zimy, aż spadnie śnieg. Młodszy załapał bakcyla i już wiem, że nie dane mi będzie spokojnie przejść koło tego typu atrakcji. Chciał ciągle szybciej i strasznie się denerwował jak ktoś przed nami jadący spowalniał ruch. Kaskader mi rośnie.

W strefach rozrywkowych spędziliśmy najwięcej czasu. Często się rozdzielaliśmy. Szymek z tatą pogłębiali wiedzę, ja z Kubą szalałam na saneczkach. Jeden chciał na zamek, drugi na karuzelę. Biegaliśmy za nimi po całym parku zastanawiając się skąd mają tyle energi i czy uda nam się ich stąd wyciągnąć aby zobaczyć Park Miniatur.

Gdy już udało nam się tam dotrzeć największą atrakcją dla nich były rybki. Przynajmniej ja mogłam spokojnie pooglądać makiety zamków. Chłopcy zrobili sobie miedzy nimi jeden spacerek i wrócili do obserwacji rybek, a następnie na plac zabaw.

Gofry nie mogły umknąć mojej uwadze. Kocham miłością ogromną i konsumuję wszędzie gdzie spotkam.

Niestety nie udało nam się już zwiedzić Domu Legend i Strachów. Chłopcy wymęczeni ledwo maszerowali ciągnąc nogę za nogą. Wiedziałam, że jak tylko usiądą w aucie to zasną. Przespali całą drogę powrotną do domu.

Zaległości napewno nadrobimy, tym razem zaczynając w odwrotnej kolejności. Dom legend znajduje się najbliżej parkingu i od niego będzie trzeba zacząć zabawę. Czyli do zobaczenia kolejnym razem.

Zarządowi parku bardzo dziękujemy za zaproszenie.

Strona internetowa KLIK

Nasz film: