Hotel Montis w Poniatowej położony jest przy drodze głównej w niewielkim parku modrzewiowym. Zaraz obok, po drugiej stronie ulicy znajduje się plaża. Można tam wypożyczyć rowerki wodne czy kajaki.

Hotel nie jest wielkim molochem, wręcz powiedziałabym że jest to kameralne miejsce. Do dyspozycji gości jest 15 pokoi plus dwa przestronne apartamenty. Największym atutem jest SPA. Można skorzystać z jacuzzi, sauny suchej oraz parowej. Na pasjonatów sportu czeka sala fitness wraz z siłownią.

Wchodzimy do środka. Kolorystyka spokojna, stonowana. Króluje biel i szarości.

W pokoju pojawia się domieszka brązów co ładnie współgra z szarością. Dodaje troszkę ciepła. Mamy do dyspozycji pokój z łazienką. Dla Kuby dostajemy łóżeczko turystyczne. Chłopcy widząc je w pokoju dostają małpiego rozumu. Wskakują do środka obaj i zaczyna się kłótnia który będzie tam spać. W ostateczności jeden śpi w jedną noc, a drugi w drugą.

W łazience czysto. Na wyposażeniu mamy ręczniki, kosmetyki, suszarkę do włosów.

Przyjechaliśmy wieczorem, z żołądkami przyklejonymi niemal do kręgosłupów z głodu. Także po szybkim obejrzeniu pokoju zeszliśmy do restauracji coś zjeść.

Restauracja kolorystycznie pasuje do reszty hotelu. Siadamy i w 5 sekund pojawia się kelnerka. Składamy zamówienie i czekamy.

Żebyśmy z głodu nie umarli, zanim zrobi się nasze zamówione danie, otrzymujemy tą oto przekąskę. Troszkę różnych sałat skropionych dresingiem (tak się to chyba zwie), szynka i chlebek.

Było dobre i szybko znikło.

Zamówiłam jagnięcinę duszoną z warzywami, a Bartek placka po węgiersku. Postawiono przede mną taki komin. Jeszcze czegoś takiego nie widziałam.

Po zdjęciu pokrywy mogłam się rozkoszować pysznym jedzeniem. Zanim swoje obfotografowałam, to Bartek zjadł połowę  swojego placka. Zdjęć brak, ale musicie mu uwierzyć na słowo że dobre było. Ja mogę powiedzieć, że placek wyglądał smacznie, ale znikł z prędkością światła.

Na koniec dnia trzeba się zrelaksować. Jakuzzi jest wielkości basenu. Woda sięgała chłopcom do szyi. Bardzo podobały im się bombelki. Szybko zorientowali się gdzie trzeba włączyć i sami obsługiwali. Oczywiście wyjść nie chcieli. Nawet nie spytali czemu nie ma ślizgawki, czy gdzie są kółka. Wymasowali sobie plecy i brzuchy.

I chwilka odpoczynku zanim się wróci do pokoju.

Rano schodzimy do jadalni na śniadanie. Poza tym co jest wystawione na stołach można prosić dodatkowo o jajecznicę lub parówki. Korzystamy z tej możliwości.

Jedzenie smaczne. Dużo warzyw, serków, sałatek. Są też owoce, drożdżówki. Wzmacniamy się kawą.

Brzuchy pełne, humory dopisują, słonko pięknie świeci. Chwila zabaw na placyku obok hotelu i można ruszać w teren zwiedzać.

Mam nadzieję, że udało mi się przybliżyć Wam wnętrza hotelu.

Tu jeszcze nasz film:

 

Hotel Montis to obiekt zarówno dla rodzin z dziećmi, dla singli, jak i dla par. Spokój, cisza, miła obsługa to coś co cenimy najbardziej. Jest też świetną bazą wypadową. Jak najbardziej polecamy.

Strona internetowa KLIK