Czy indianom było wygodnie w tipi? Czy nie było im zimno? Chcieliśmy to sprawdzić. Załatwiliśmy sobie jeden nocleg dla naszej rodzinki i pojechaliśmy pod Poznań.

Jest tu wioska indiańska i westernowe miasteczko. Dostaliśmy po kapeluszu i pokazano nam gdzie będziemy spać. W ramach kuponu mieliśmy wyżywienie i atrakcje. Każdy otrzymał zestaw kuponów. Jeśli nie chcieliśmy z czegoś skorzystać mogliśmy kupon zamienić na inny.

Bardzo wielki plus dla Pana obsługującego dmuchańce dla dzieci(jeden kupon to 5 minut zabawy). Pan przymykał oko i dzieci szalały dłużej. Zawsze można u szeryfa wymienić gotówkę na ich dolce i dokupić kupony. Nam starczyły te co dostaliśmy, a dzieci szalały cały dzień. Wieczorem było ognisko z kiełbaskami i wykończeni poszliśmy do naszego „hotelu”. W tipi rozpaliliśmy niewielkie ognisko, co się chłopcom bardzo spodobało. Już wiemy że indianie nie marzli:)

Spaliśmy na kanadyjkach. Trzeba zabrać ze sobą śpiwory bądź wypożyczyć na miejscu. Jak się spało? To jeden z minusów w moim wypadku. Chłopcy znieśli to bardzo dobrze i rano obudzili się zwarci i gotowi na kolejny dzień wrażeń. Ja niestety ucierpiałam. Kręgosłup bolał mnie przez kolejny tydzień. I tak warto było.

Więcej zdjęć KLIK

Strona internetowa KLIK