Wyjechaliśmy wcześnie rano. Naszym celem było odwiedzenie oceanarium w Pradze-Morski Świat. Przed granicą kupiliśmy winiety i już mknęliśmy na miejsce. Droga bardzo prosta. Dojazd zajął nam 4 godziny. Nawigacja poprowadziła nas pod niemal samo wejście. Wszędzie dookoła są parkingi. Za godzinę parkowania jest opłata 40koron. Nie wiem jak na dalszych parkingach, my byliśmy pod samym oceanarium. Nad wejściem jest wielki rekin więc nie można przegapić. Kupujemy bilet rodzinny 2+2 za 740 koron, czyli lekko ponad 100zł. I wchodzimy.

Chłopcy w biegu ściągają kurtki, i nie wiedzą w którą stronę biec. Najpierw oglądają żółwie a potem…zobaczyli ogromne akwarium z rekinami na końcu korytarza i pobiegli ile sił w nogach. No to przepadliśmy będziemy tu siedzieć godzinę albo dwie i nic innego nie zobaczymy.

 

Na szczęście jest ławeczka. Siedzimy sobie i rozmawiamy oglądając drapieżniki, a chłopcy skaczą przed rekinami. Tyle radości to chyba jeszcze u nich nie widziałam. Tak spędzamy dobrą godzinę. I możemy udać się dalej.

Oglądamy kolorowe rybki, płaszczki, kraby, rozgwiazdy.

 

I nagle Kuba odkrywa coś nowego. Akwarium z wejściem do środka. Można wsadzić głowę i rybki pływają koło nosa. No to mamy postój na koleją godzinę. Raz jeden wchodzi, raz drugi, czasem wpuszczą inne dziecko. Ale niech któreś siedzi tam za długo, Szymek wygania -chłopczyku idź już sobie-i nie rozumie dlaczego dziecko nie wie o czym do niego mówi.

 

Następny postój mamy na górnym poziomie. Jest tam duży ekran i wyświetlane filmy o wielorybach. Siadamy na krzesełkach i oglądamy. Takie mini kino.

Następnie zwiedzamy poziom górny. Chodzi się tunelami które przypominają jaskinie. Bardzo ładnie kolorowo. Chłopcy zachwyceni, my również.

I znów wracamy do rekinów. Tu jednak najbardziej się im podoba. Oceanarium wielkością przypomina nasze gdyńskie, jest mniejsze, za to bardziej kolorowe. Są ławki, stoliki z krzesłami gdzie można odpocząć.

Minusy:

-Brak szatni. Jeden wieszak to za mało.

-Skoro już są stoliki, to mogłaby być choć mała kawiarenka, aby można się było napić kawy. Niestety brak. Są automaty z napojami i słodyczami. Uwaga połykają monety nie dając nic w zamian. Zgłosiliśmy problem Pani z obsługi i uwolniła nam coca-colę:)

Nie można robić zdjęć z lampą błyskową. Zrobiłam parę i zwrócono mi uwagę. Także zdjęcia bez lampy są różnej jakości. Zależy jak szybko poruszały się ryby i dzieci. Spędziliśmy tam parę godzin. Chłopców nie dało się wyciągnąć nawet przekupstwem. To chyba znak, że warto było jechać.

Więcej zdjęć KLIK

Strona internetowa KLIK

Nasz film: